Ten film w zasadzie nie opowiada nam historii. Akcja dzieje się zbyt szybko. Tak jakby się komuś spieszylo do jej zakończenia. Nie wiem jak na innych, ale na mnie w ogóle nie zrobiła wrażenia śmierć Creepera i żony głównego bohatera. Przyjąłem to zupełnie bez emocji. Nawet jakby te dzieci trafiły do kwasu, to w sumie nie za bardzo by mnie to ruszyło. Nie jest to kwestia braku mojej wrażliwości, a po prostu słabo tworzonych postaci, braku jakiejkolwiek więzi, która powinna się pojawić w trakcie seansu. Już bardziej mi było żal pieska Johna Wicka.